poniedziałek, 29 stycznia 2018

Mix (galareta, pociąg, ciastka)

Czekanie jest zawsze najgorsze. Nigdy nie umiałam zająć się wówczas sobą. Moje myśli spływały w różne kierunki, których zbytnio nie kontrolowałam. Minął kwadrans. Pociąg, który zabierze mnie z wesołej stacji Dzieciństwo do ponurej o nazwie Dorosłość, definitywnie się spóźniał. To trochę jak ze mną samą. Powinnam już być dojrzała i z dziwnym, skwaszonym grymasem odpowiednim dorosłym ludziom planować swoją przyszłość na studiach. Ja jednak stoję tutaj z różową walizką i głową pełną pomysłów, które pasują tylko do dzieci. W dodatku ten wrześniowy poranek okazał się wyjątkowo chłodny, więc trzęsę się niczym galareta, gdyż nie przyszło mi do głowy, aby wziąć jakąś grubszą kurtkę. Jestem pewna, że wszyscy się na mnie gapią. Nie wyglądam na przyszłą poważną studentkę poważnego kierunku w poważnym dużym mieście. Mimo to, z uśmiechem podchodzi do mnie jakiś chłopak. - Hej, widzę, że ten poranek przeraża cię tak samo jak mnie. Może nie pomogę ci przeskoczyć problemów, ale właśnie kupiłem takie pyszne ciastko... Chcesz kawałek? Uśmiecham się i czuję, że może przyszłość nie maluje się w tak ciemnych barwach.

                                                                                                     Marta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz