wtorek, 27 lutego 2018

Napisane



W napisanym piekle jest scena,
w napisanym niebie jest życie.
W piekle na scenie: mimika,
gesty, aktorzy, gra aktorska, rekwizyty.
W niebie zapisana kartka,
 na niej napisany tekst, napisane
słowa przedstawiają chmury.
W piekle na scenie stres i zmęczenie,
kurtyna opada.
W niebie gra muzyka i napisano
trzy kropki.

                                                                                                      Emilka T.

Napisane



Blask, nowy początek... kolejna pustka
Błękitne niebo, wiatr unoszący kolejne dusze
Włosy, oczy, czysta łza, piegi, sine usta
Blada szyja, dekolt, ciche zdanie "nie muszę"

Długie nogi, stopy stąpające po rosie
Wilgotny mech... I otchłań schowana za kurtyną
Fotograf uwietrzniający każdą chwilę
Autor piszący nowy początek...Kolejną pustkę

                                                                                                         Mateusz

Napisane



Nastała nicość w moim ciele.
Brak tętna, oddechu.
Moja dusza bez żadnej konstytucji
Unosi się z uwielbieniem ku błękitowi nieba.

Teraz wyrzucam z niej wspomnienia,
oczyszczam ją całkowicie.
Wprawiam się w stan zapomnienia,
 by być czystym, falującym na wietrze duchem.

Jestem już nad wami.
Wasze napisane z błędem ciała
otaczają moje
z nieszczerym smutkiem.

Kody, które nade mną wypowiecie
znikną tak szybko jak wy
rozejdziecie się do domu
z żalem

Nie popijajcie po mnie smutku kakaem.
Ja tu jestem, nad wami
latam w zielonym swetrze od babci.

                                                                                                                       Ania

Napisane



Oślepił mnie napisany blask księżyca. Pod sobą poczułem napisane liście i gałęzie. Spływały po mnie krople deszczu - nieziemska inspiracja i spokój, nieznany mi wcześniej. Przede mną ukazał się wodospad napisany czernią. Ptaki i gwiazdy widziałem nad głową. Szedłem do przodu, gdzie widniało jezioro. W środku mojego wielkiego, napisanego lasu. 

                                                                                                         Patryk

Napisane



Może być milion powodów, aby zostało napisane.
Napisany świat, a w nim napisani ludzie, dźwięk, zwierzęta.
Było napisane o wschodzie słońca, przy blasku księżyca.
Przy niewiadomej okazji, gdziekolwiek, kiedykolwiek.
Napisane milion powodów,
składających się w niewiadomą całość.

                                                                                                           Julianna

Napisane



Zdjęcie napisanego świata.
Najpierw spojrzenia odbijające się gdzieś w prochu.
Mamy za sobą uśmiechniętą kroplę początku.
Deszcz pozostawia ruchliwe odcienie.
Choroba rozwija, odbija człowieka.
Śmierć.
Spojrzenie początku napisanego czasu.

                                                                                                 Diana

Napisane



Ludzie nieustannie płyną przez morze; tonąc w blasku księżyca nie doświadczają ani miłości, ani promieni słońca. Nie żyją. Oni tylko poruszają się w oceanie myśli, mówiąc, jaki to piękny jest świat. Mimo że naprawdę tylko snują knowania co do innych. 

                                                                                                                             Nina

Napisane



napisana myśl
napisani ludzie
napisany czas
napisane wspomnienia
napisana nadzieja
napisana odległość
napisany ból


                                                                                                         Kasia

sobota, 24 lutego 2018

Brzydota



Lodowaty wiatr przeszywa moje dłonie. Czekam; myślę. Świat jest bury, jak zwykle. Bure chmury, bury beton. Zza zeschniętego świerka, rosnącego na czyjejś posesji, wychyla się kot. Moje czekanie nagle się kończy - myśli jak rzepy przylepione do kociego ogonka, zaczynają się kiwać. Tykają. Jak metronom. Wraz z nim. 
Wyciągam łagodnie lodowate dłonie; istota koślawo, niezdarnie podchodzi. Miękkością roztkliwia się pod palcami. Przymyka brudne oczy. Z gardła zaczyna dobywać dźwięk - jak kaszlący, dławiący się kran, rdzewiejący od lat. Niewdzięczne mruczenie. Między czarnymi łatami sierści rozlała się biel - teraz zszarzała. Jakby nasiąkła burą rzeczywistością. Poszarpane uszy, niby obsypane śniegiem. Istota niepiękna. Godna pożałowania.

                                                                                                       Magda

Brzydota



Porozcierane z kącików ust
zaschnięte kawałki Snu
nabiegłe z koszmarnych bruzd
uśmiechy
po oku spływa mara wykolejona
językiem zza zębów odklejam
przygryzione przez sen poliki

                                                                                                 Maja

Brzydota



Nie rozumiem tych granic. Ostrych i niezacierających. Ludzie, jakby na siłę, starają się ich trzymać. Jak gdyby świat bez tych wszystkich schematów miał zginąć. Inni starają się oddzielić wszystko mocną granicą, która wskaże im drogę. Oni boją się świata, w którym wszystko się rozmywa. W którym istnieje płynna granica między pięknem a brzydotą, prawem a bezprawiem, dobrem a złem. Wystarczy się tylko mocniej zagłębić w strukturę naszego życia. Nic nie jest czarne lub białe. Nie można wszystkiego objąć tylko umysłem. Ludzka natura jest bardziej złożona od zwykłej logiki i prostych faktów.

                                                                                                        Marta

Brzydota



Zauważyłam dziewczynę, była zapłakana.
- Co się stało? - zapytałam.
- Jestem brzydka - odpowiedziała.
- Dlaczego tak mówisz?
- Bo tak uważam.
- Czy tylko dlatego płaczesz? - Zaśmiałam się lekko.
- To, że jestem brzydka, nie znaczy, że powinnaś się ze mnie śmiać! - oburzyła się.
- Nie zauważyłaś, że to nie problem? Popatrz: mama tego chłopca właśnie trafiła do szpitala, mąż tej    kobiety wyjechał na wojnę i nie daje znaku życia. Uśmiechnij się i przestań płakać.
- Dziękuję - powiedziała - żyję nie po to, by cały czas smucić się problemem, którego nie mam.

                                                                                                    NN

Brzydota



Szczodrze brzytwą
Jerzy bryt ciął.
Ciąc z łoskotem
brzytwę kotem -
jakże śmiało
jego ciało
pod brzytwą się uginało,
gdy go golił.
Czyn to smutny
i okrutny,
bo kot Brykiet
uciekł z krzykiem.
(...)
Kot się spłoszył
i nastroszył -
co sąsiadka
(rzecz nierzadka)
gdy dostrzegła,
to się zlękła.
Aż wygięła się,
rozgięła
i wrzasnęła
tak do kota:
"fe, brzydota!"
Tak do kota rzec,
to naprawdę
straszna rzecz.
Więc, choć ogon wygolony,
kot obsikał jej zasłony...

                                                                                                                 Karolina


Brzydota


Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Muszę przyznać, że pierwszy raz w życiu stykam się z czymś, co jest takie. Inne. Inne niż wszystko, co dotąd widziałem. Ten widok był tak porażający, że aż przerażający. Nie spodziewałem się, że przeżyję kiedykolwiek taki wstrząs; nie sądziłem nawet, że coś takiego jest w ogóle możliwe. Moje oczy rozwarły się szeroko ze zdumienia, usta wylądowały głęboko pod stołem, a ręce opadły niezwykle wręcz nisko. Stałem oniemiały, nie mogłem wydusić z siebie żadnego słowa, czułem się jak sparaliżowany. Jakby ktoś odebrał mi władzę nad moim ciałem. Myśli, dotąd skłębione i poplątane, nagle znikły, rozmyły się, ustępując miejsca tej wielkiej, zdumiewającej pustce, jaka ogarnęła mój umysł. To było niesamowite, wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju przeżycie... Jak bardzo to było brzydkie i okropne!


                                                                                        Darek (gościnnie)

poniedziałek, 12 lutego 2018

mix (wielość światów, strumyk, księżyc, ciemność, słońce, zadufanie, nie wiem, istota, czarne włosy, ziemia, wyspa, cień).


Patrzyłem przez okno w bezgraniczną ciemność. Ziemia już była pogrążona we śnie. Ty pewnie też. Ostre światło księżyca nie dawało mi spokoju. Cały strumień mojej świadomości skierowany był na ciebie i "co by było, gdyby?" Kompletnie nie wiem, co wydarzyłoby się, gdyby istniała wielość światów. Gdybyśmy w całkiem innym wymiarze mieli szansę spróbować jeszcze raz. Czy słońce wzeszło dla nas ten jeden, ostatni raz? Nie dałbym ci być ani chwili dłużej samotną wyspą, która jak cień snuje się po zakamarkach mojego umysłu.
W samej istocie, dobrze mi jest samemu. Naprawdę, radzę sobie całkiem nieźle. Nie irytuje mnie już dłużej twój bałagan, który zawsze zostawiałaś, albo to sztuczne zadufanie w sobie. Ale gdy spoglądam na moje życie, czuję, że brakuje mi jednego elementu. Tego drobnego fragmentu układanki, który sprawiał, że mogłem być w pełni szczęśliwy. Jedyne, co teraz mogłem czuć, to dotkliwą pustkę, która nie pozwalała mi spać w nocy. Muszę jednak wciąż żyć w naszej bolesnej rzeczywistości. To chyba brak twoich czarnych włosów rozsypanych na mojej poduszce.

                                                                                                               Marta

mix (wielość światów, strumyk, księżyc, ciemność, słońce, zadufanie, nie wiem, istota, czarne włosy, ziemia, wyspa, cień).


Czy tamten stary, siwy człowiek był zadufany? Wiem, że rozmyślał... Jak to jest możliwe, że on jest jedynie zwykłą istotą rzucającą cień na ułamek historii?  Tkwienie przy ziemi to zwykły stan.
- Słońce i księżyc nie są dla nas ważne, kiedy nadchodzi nasz koniec. Wielość światów jest jedynie zwykłą tezą, nie potrzebną nam do życia - myślał, siedząc na rozkładanym leżaku. Obok szumiał niewielki strumyk. Pośrodku znajdowała się mała wyspa, gdzie biedne mrówki utknęły otoczone wodą.
- Jestem jak one... Całymi dniami wykonuję różne czynności, a na koniec i tak utykam w swoich problemach - szepnął.
Wyciągnął pogięte i częściowo wyblakłe zdjęcie, na którym widniała młoda kobieta o bujnych, czarnych włosach.
- Nie wiem, gdzie jesteś. Tęsknię za tobą - wyszeptał przez łzy.
Upuszczone zdjęcie swobodnie opadło do strumyka. Nastała ciemność.

                                                                                                   Mateusz

mix (wielość światów, strumyk, księżyc, ciemność, słońce, zadufanie, nie wiem, istota, czarne włosy, ziemia, wyspa, cień).

Podeszła do strumyka i przeglądnęła się w nim. Zrezygnowana, próbowała rozczesać palcami swoje czarne, niczym ciemność ogarniająca drugą połowę wyspy, włosy. Nie było to łatwe. Światło księżyca lekko oświetlało ziemię, a wielość światów i gwiazd na niebie zachwycała.
Nagle, spomiędzy drzew otaczających strumyk, wyłoniło się stado wilków. Ich przywódca stanął na tylnych łapach, zmienił się w człowieka i spytał: 
- Co robisz na naszej wyspie, Słońce?
- Nie wiem... znalazłam się tu jakiś czas temu i nawet nie mam pojęcia, ile już tu siedzę, bo słońce tu nigdy nie wschodzi!
- Spokojnie, mała. Chodź z nami - powiedział przyjaźnie przywódca watahy - Zaopiekujemy się tobą.
Mówiąc "zaopiekujemy", miał na myśli "zjemy", ale czarnowłosa istota nie mogła tego wiedzieć, więc po chwili wahania zbliżyła się do zadufanego przywódcy wilków i razem z nimi weszła do lasu spowitego cieniem.

                                                                                                               Emilka (Epa)

mix (wielość światów, strumyk, księżyc, ciemność, słońce, zadufanie, nie wiem, istota, czarne włosy, ziemia, wyspa, cień)


Wyszłam z domu. Ciemność. Jedynym światłem był blask księżyca. Spojrzałam w górę. Ogrom nieba jak zwykle mnie przeraził. Zawsze, gdy na nie patrzyłam, zdawałam sobie sprawę, jak bardzo malutką, a zadufaną istotą jestem. Czy istnieje życie poza Ziemią? Inne galaktyki? Wielość światów? Jak wyglądają inne słońca?
- Nie wiem - Z zamyślenia wyrwał mnie obcy głos. W mroku dostrzegłam jedynie cień postaci oraz końcówki długich, czarnych włosów. 
- Widzisz ten strumyk? - Kobieta podeszła do światła, po czym pokazała na nieopodal płynący strumyk. 
- Myślisz, że ma marzenia? Na przykład o tym, by stać się trochę większą rzeką, bądź siejącym strach i wprawiającym w zadumę oceanem? - Stanęła obok mnie. 
- Możliwe - Wpatrywałam się w strumyk. Zamiast spytać kim jest, postanowiłam kontynuować rozmowę.
- Może chciałby mieć własne wyspy, o które by dbał, bądź zatapiał - ciągnęła.
- Nawet jeśli, to po co o tym myśleć, to i tak mało prawdopodobne. - Spojrzałam na nią. Z jej bladej twarzy patrzyły na mnie oczy,  pytające: "Skąd wiesz?"...
                                         
                                                                                                                        Ania